poniedziałek, 30 grudnia 2013

Kołem się toczy...

Najpopularniejsze zdanie wypowiadane wieczorem 26 grudnia padło i u nas :D Jakby kto jeszcze nie wiedział (a nie sądzę), przypominam: "Święta, święta i po świętach".
My swoje przechorowaliśmy. Ale nie, że się przeżarliśmy (chociaż to pewnie też), tylko dzieciaki jeden od drugiego nawzajem się zarażają. Obecnie panuje u nas zapalenie oskrzeli, włącznie z glutem do pasa. Nebulizator chodzi prawie na okrągło, jeszcze chwila i żywot swój zakończy (tfu tfu).
Te kilka dni w zamknięciu bez wychodzenia na jakikolwiek spacer zaczyna powoli grozić wybuchem wojny domowej. Ja mam dość, dzieci mają dość, taton też ma dość, ale jest w sumie w najlepszej sytuacji, bo do pracy się skubany może wyrwać. Jeszcze kilka dni przetrwać trzeba w tych warunkach, może się nie pozabijamy.

czwartek, 19 grudnia 2013

Chciałaś, to masz!

Wspominałam, że moje dziecię chore deczko było? Wspominałam. Na szczęście to był jednorazowy wybryk. A wspominałam, że zrobiłabym wszystko, żeby to paskudztwo zostawiło go w spokoju i wzięłabym to na siebie, żeby tylko nie cierpiał? Nie, nie wspominałam. Pomyślałam tylko. I aż. Licho nie śpi, wszystko słyszało. Przylazło do mnie w nocy i spać nie dało... Dopiero teraz na wieczór odpuściło trochę, co w miarę funkcjonować mogę.
Ale przyznać muszę, że choć chłopcy moi potrafią dać w kość, to dziś byli grzeczni w miarę. Wiedzieli, że matce na każde głośniejsze tupnięcie łeb pęka. Przeżyłam, swoje odcierpiałam, może uda mi się nawet zjeść kolację.

wtorek, 17 grudnia 2013

A kysz podłe choróbsko!

Niby nic, a jednak. Taki tam lekki kaszelek, taki zwykły, jak zwykle się dziecko napije za dużo i musi odkaszlnąć. Noc nieprzespana, i moja i młodego. A także taty i starszego, bo wrażliwe to dziecko na hałasy (nie wiem po kim, bo jak ja zasnę to ciężko mnie zbudzić, no chyba, żeby się waliło, ojciec też śpi, tam śpi- chrapie!).
Młody dziwnie płacze, już wiem, że to nie jest zwykłe przebudzenie nocne, wchodzę, po omacku szukam dzieciorka w łóżeczku, a tam mokro. Mokro- obrzygane (no przepraszam, inaczej się nie da). Przebieram młodego, siebie, zmieniam pościel. I tak do rana. Aż pościel mi się skończyła. Spaliśmy potem do 11. Plany poszły w łeb. Trudno, dziecko ważniejsze. Żebym ja jeszcze wiedziała od czego to. Dziś powtórka z rozrywki. Niech już to cholerstwo się odczepi.

czwartek, 12 grudnia 2013

Powiedzenia ciąg dalszy

Z tej samej serii: "mamusiu, zrób mi kompocik, bo jestem chory i bardzo niedopity" haha

Swoją drogą, tragedii nie ma, katar nam się przypałętał, oby w oskrzela nie poszło, jak to zazwyczaj było. Faszerujemy się od jesieni tranem, witaminką c od niedawna, bo na każde jego kaszlnięcie i kichnięcie dostaje prawie zawału. Nie chce powtarzać akcji ze szpitalem i zaciskającym się dzieckiem...
Odpukać, od wiosny nie działo się nic złego, ot takie standardowe przeziębienie.

Z serii powiedzenia :D

Wygłupiamy się ostatnio z Igorem, prawie ma już dosyć i mówi: "mamo, mamo, nie gilaj mnie już, nie chce być już łaskotajką" :D
Łaskotajka- tego jeszcze u nas nie było.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Taka jesienna zima

Był śnieg, nie ma śniegu. Chlapa jak ta lala i weź tu człowieku wyjdź z domu. Chociaż wczorajszy dzień udało nam się wykorzystać na sankach w lesie :) A dziś.. no cóż.. puzzle i lego poszły w ruch.