środa, 19 lutego 2014

Quillingowa kartka urodzinowa

Kartka jeszcze z zeszłego roku, podarowana koleżance z okazji urodzin. Niestety nie zdążyłam zrobić zdjęcia końcowego, ale ta na zdjęciu jest już prawie skończona.

wtorek, 18 lutego 2014

Niedziela 16.02.2014

Z racji ładnej pogody udało nam się jechać na starówkę. Swoją drogą uwielbiam chodzić Szeroką i obserwować ludzi. Tłum był prawie jak w sezonie, wszyscy poczuli wiosnę. Kilka zdjęć ze spaceru, więcej (jakiś sensownych) się nie dało, bo Młodszy był bardzo aktywny i trzeba było go zgarniać spod nóg spacerowiczów. Jak zwykle wszystkich zaczepiał i gadał po swojemu, w odróżnieniu do swojego brata.








czwartek, 13 lutego 2014

Mega słodko

Jakiś czas temu postanowiłam upiec beziki. W poszukiwaniu przepisu trafiłam na bezę! Z radości podskoczyłam pod sam sufit prawie. Nie dość, że beza, to jeszcze o smaku cappuccino! Niebo w gębie! Białka zostały mi po domowym budyniu do słodkich bułeczek. Przepis na bezę i inne słodkości znajdziecie oczywiście TU.

A moje słodkie cudo wyglądało tak:



wtorek, 11 lutego 2014

Decoupage- pierwsze starcie

Pewnego dnia zostałam zaproszona na warsztaty z techniki decoupage. Zgodziłam się natychmiast i z niecierpliwością czekałam na TEN dzień.
Naszym nauczycielem była Gosia, która z anielską cierpliwością nam tłumaczyła, na czym to wszystko polega. Spod naszych rąk pod jej okiem wyszły piękne prace. Relację z warsztatów, a także inne prace Gosi zobaczycie TU.

A teraz chwalę się tym, co zrobiłam ja :)





czwartek, 30 stycznia 2014

Dzień Babci, Dzień Dziadka

Ja wiem, że te święta już były dobry tydzień temu, ale zdjęcia mi się zagubiły, więc pokazuje teraz.
Naszło mnie na zrobienie "czegoś fajnego". Starszy zrobił serce oklejane kawałki bibuły zwiniętymi w kulki. A mama zaszalała. Inspiracja przyszła STĄD
Kartki były w domu, farbę w spray'u dokupiłam i siedziałam z tym chyba do 3 w nocy. Ale efekt był chyba wart siedzenia. Oceńcie sami.
Takie księgi można zrobić na różne okazje, może to być Chrzest Św., ślub, urodziny, jubileusz itp.

A oto moje prace:





środa, 29 stycznia 2014

Biedronka

Jako, że jest zima i jest zimno, to człowiekowi chce się jeść. Nie wiem jak wam, ale mi się chce. Zwłaszcza "coś słodkiego".
Tym razem prosty w wykonaniu, lekki biszkopt. A jaki pyszny.
Przepis z mojej ulubionej niezastąpionej STRONY


A mi wyszedł tak:


wtorek, 28 stycznia 2014

Dzik jest dziki!

Dzik jest dziki, dzik jest zły!
Dzik ma bardzo ostre kły!
Kto spotyka w lesie dzika,
Ten na drzewo prędko zmyka!

A tak sobie śpiewaliśmy przy okazji naszego spaceru.
My na szczęście uciekać nie musieliśmy. Las mamy na wyciągnięcie ręki dosłownie. Można spotkać dziki, można je spotkać nawet przed domem. Otaczają nas lasy, więc zwierzynę różnego rodzaju spotkać nie trudno.

Takie oto zjawisko zaobserwowaliśmy (dzień wcześniej tego nie było, więc sprawa była świeża):



poniedziałek, 27 stycznia 2014

Moja zima

A to moja zima. Moja własna, piękna. Bo tych widoków nikt mi nie zabierze. A ja uwielbiam się patrzeć za okno i podziwiać. Dzielę się z Wami.












Biszkopty domowe

Jak już wspomniałam kiedyś, nigdy w kuchni nie siedziałam, nie eksperymentowałam. Moi bracia zawsze okupowali kuchnię, mnie prawie nigdy w domu nie było. Kuchnią zafascynowałam się, kiedy poszłam "na swoje".
Na warsztat tym razem poszły domowe biszkopty. Ilekroć widziałam takie w sklepie, ślinka mi ciekła na ich widok. Aż trafiłam na wspaniałą stronę, z której wychodzi mi wszystko! Chwała Pani Dorocie za te przepisy.
Moje biszkopty zostały prawie zjedzone, zanim zdążyłam je uwiecznić, ale udało się.

Oto i one:






Przepis znajdziecie TU

czwartek, 16 stycznia 2014

Muffinki

Chociaż chleb nie wyszedł tak jak trzeba- nie wyrósł, jest zjadliwy.
Pewnie dlatego, że za krótko go wyrabiałam, nie dałam urosnąć w odpowiednim czasie, no i robiłam pierwszy raz, więc wybaczam sobie.
Następny będzie dobry.
Pokusiłam się za to za zrobienie muffinek, które uwielbiam. W ogóle uwielbiam wszystko co słodkie, więc zrobienie ich to dla mnie sama przyjemność.
Zniknęły moment. Ale udało mi się je uwiecznić, jak jeszcze stygły.
Przepis dostałam kiedyś od koleżanki, później zgubiłam przy przeprowadzce, odtworzyłam. Standardowy, podobny do wielu innych i modyfikowany w zależności od potrzeb :)
A oto mój:
- 200g mąki
- 100g cukru
- 2 czubate łyżki kakao (opcjonalnie, jeśli mają być kakaowe)
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/2 łyżeczki sody
- szczypta soli
- 2 jajka
- 150ml mleka
- 3-4 łyżki oleju
- 80g czekolady mlecznej bądź gorzkiej (opcjonalnie)

Osobno mieszamy składniki suche, osobno składniki mokre, łączymy je ze sobą, dodajemy pokruszoną czekoladę jeśli chcemy z dodoatkami. Mogą to być równiż pestki dyni, słonecznika, co tylko chcemy. Przelewamy do foremek (ja piekę w silikonowych, nie trzeba ich niczym smarować). Jak ktoś lubi, posypujemy wierzch.
Pieczemy w 180C, 20-25 minut.
Smacznego!



środa, 15 stycznia 2014

Był sobie chleb.

Wzięło mnie na pieczenie chleba. Takiego prostego, co każdemu wychodzi. Każdemu, ale nie mi!
 Po pierwsze- nie urósł, po drugie- chyba go spaliłam, po trzecie- jeszcze nie miałam odwagi posmakować i sprawdzić czy jest zjadliwy, bo stygnie.
Najwyżej posłuży za tłuczek na ojca dzieci moich :D To tak w razie jakby kiedyś zasłużył :P

wtorek, 14 stycznia 2014

Biało

Tak nam dziś nasypało


Kolęda w dresie

Nasza pierwsza kolęda w nowym miejscu zamieszkania. Mieszkamy na wsi, więc obawiałam się trochę księdza, tudzież proboszcza. Ostatnimi czasy jakoś coraz mniej im ufam i nie mam jakoś przekonania do panów w sukienkach. Może gdyby byli bardziej dostępni dla ludzi, to kto wie.
Sytuacja jaka jest każdy wie, nie każdemu musi się to podobać.
Ksiądz na wsi (a bynajmniej u nas), zaczyna chodzić od godziny 9! W środku tygodnia. Przecież nikt nie pracuje, wzyscy czekają z wizytą. Jako chwilowo niepracująca matka na wychowawczym siedziałam z chłopakami w domu. No i czekam. Stół bez białego obrusa, bez świec, bez krzyża, nie mówiąc o wodzie święconej. Owszem, wszystko było gotowe, ale w pokoju obok, bo dzieci to by mi ze trzy razy ochrzciły chałupę. Myślę sobie, że najpierw przyjdą się zapowiedzieć, będę miała chwilę na ustrojenie stołu i już. A tu niespodzianka, ksiądz przyszedł, ja mówię, że nieprzygotowana jestem (jak w szkole), a on na to, że nie szkodzi :D
Odmówił modlitwę w towarzystwie ludzików lego rozrzuconych po dywanie, dzieci w rajtuzach, i ja w upaćkanych dresach :D
Generalnie był w porządku, sytuację zrozumiał, nie kazał przynosić krzyża mimo moich nalegań. Dzieci dostały cukierki. Jestem mile zaskoczona, aż szok.

Idzie zima?

Macie już śnieg? My mamy. Zaczynamy mieć znaczy się. Zapowiada się, że do wieczora będzie biało. A że my na wsi pierwszą zimę spędzamy, to chcielibyśmy się białym puchem nacieszyć. Jak tylko wyleczymy oskrzela starszego, a młodszy nie załapie, to mam nadzieję spędzić dużo czasu na saniach i lepieniu bałwanów.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Pierwsza drożdżówka

W moim domu rodzinnym zawsze uchodziłam za kuchennego lenia. Nigdy nic nie upiekłam, nie ugotowałam, jeśli się już zdarzyło, to baaardzo rzadko. Nie, żebym nie chciała, ale moi młodsi bracia robili to zdecydowanie lepiej ode mnie :D
Po opuszczeniu rodzinnego gniazda, trzeba było zacząć zaprzyjaźniać się z kuchnią i sprzętami, co by z głodu nie paść. Ochoczo zabrałam się za pierwsze gotowanie i pieczenie i wiecie co? Umiem, potrafię, nikogo jeszcze nie otrułam, i wszystko było zjadliwe, a nawet pyszne. O!
Po raz pierwszy dopiero drożdżówkę upiekłam. Wyszła. Taka jak w domu mama piecze. W zasadzie to zazwyczaj wychodzi mi póki co wszystko co robię.
Taka skromna jestem, a co tam :P